Nasz dziadek Piotr,
głowa siedleckiej rodziny Wajszczuków, urodził się w Trzebieszowie -
dużej wsi na Podlasiu, a ściślej w dawnej Ziemi Łukowskiej. Później
przeniósł się do miasta Siedlce, gdzie znalazł zatrudnienie jako
zakrystianin w kościele Św. Stanisława. Babcia Maria pochodziła z
Siedlec. Mieli sześcioro dzieci, którym dali wychowanie patriotyczne i
wykształcenie.
Najstarszy jego syn Tadeusz
skończył szkołę kolejową i później pracował w Polskiej Kolei
Państwowej, dochodząc do stanowiska Naczelnika Stacji. Miał dwie córki
i jednego syna Zbigniewa. Syn był w Wojsku Polskim w 1939 roku,
znalazł się we wschodniej części Polski i dostał się do niewoli
sowieckiej. Był w obozie jenieckim na terenie Galicji Wschodniej
(Zachodniej Ukrainy) i pracował w kamieniołomach. Po napaści Niemiec
na Związek Sowiecki został zwolniony i wstąpił do Armii Generała
Andersa. Po wyjściu z ZSRR - przez Irak, Palestynę i Włochy, gdzie
uczestniczył w kampanii wojennej i przeszedł przeszkolenie jako
„cichociemny” - po wojnie dotarł do Anglii. Ożenił się, ale nie mógł
powrócić do Polski opanowanej przez komunistów i z rodziną
wyjechali do Argentyny, gdzie jego rodzina nadal mieszka. Niedawno
jego syn z dwoma córkami przyjechali po raz pierwszy do Polski, (a ja
miałem możliwość pokazania im stron rodzinnych i ważniejszych miejsc w
Polsce. Byliśmy również na Majdanku i w Auschwitz/Birkenau, a jedna z
jego córek pojechała później do Dachau w Niemczech, żeby odwiedzić
symboliczny grób innego naszego stryja – opisane poniżej). Tadeusz
dożył późnego wieku i jest pochowany w grobie rodzinnym w Siedlcach.
Syn Zbigniew zmarł i zostal pochowany w Argentynie.
Drugi syn Karol był
księdzem i na początku wojny w 1939 r. był proboszczem w Drelowie na
Podlasiu. W czasie Pierwszej i Drugiej Wojny Światowej był
uczestnikiem Ruchu Oporu przeciwko okupantom. Na wiosnę 1940 roku
został aresztowany przez Niemców, wieziony na Zamku Lubelskim, a
później w Sachsenchausen i Dachau i został
zamordowany (prawdopodobnie w komorze gazowej) w Schloss Hartheim
na wiosnę 1942 roku. Garstka symbolicznych prochów z Dachau została
pochowana na cmentarzach w Siedlcach i w Drelowie.
Historia wojenna rodziny
trzeciego brata - Edmunda - jest najbardziej tragiczna. Był on
lekarzem i pracował początkowo w Wyrozębach na Podlasiu, a później w
Żółkiewce i w Krasnymstawie. Pan Chaim Zylberklang z Żółkiewki, autor
książki: „Z Żółkiewki do Izraela” pamięta go, jako młody chłopak.
Edmund był prawdopodobnie w czasie wojny zaangażowany w pracy
konspiracyjnej. Ze względu na zagrożenie starszych dzieci ze strony
Niemcow (wywiezieniem na przymusowe roboty do Niemiec), żona z dziećmi
wyjechali z Krasnegostawu do Warszawy. Troje z czworga dzieci, (oprócz
najstarszej córki, która została z matką), wstąpiło do konspiracyjnych
Organizacji Podziemnych. W międzyczasie, Gestapo zajęło cześć ich
mieszkania w Krasnymstawie i Edmund był pod ich ciągłą presją.
Zmarł nagle - niektórzy podejrzewają, że został zamordowany - w
Krasnymstawie w lecie 1943 roku.
1 sierpnia 1944 roku wybuchło
Powstanie Warszawskie. Od początku brały w nim czynny udział dzieci
Edmunda: Antoni (20 lat), Barbara (18 lat) i najmłodszy
Wojciech (15 lat). Antoni zginął prawdopodobnie 1 lub 3
sierpnia w ataku na wojskową placówkę niemiecka w Śródmieściu,
Barbara, która była sanitariuszką i została wcześniej ciężko ranna,
zginęła 26 sierpnia podczas bombardowania szpitala w piwnicach domu na
Starym Mieście, Wojciech zginął rozstrzelany 2 sierpnia 1944 roku na
zachodnich przedmieściach Warszawy, z dużą grupa powstańców i cywilów,
którzy po bitwie zostali wzięci do niewoli przez Niemców. Według
opowiadań znajomych – po zakończeniu powstania, po długich
poszukiwaniach i uzyskaniu wiadomości o losie dzieci – „matka osiwiała
w ciągu kilku godzin”! Edmund i jego żona są pochowani w Siedlcach.
Czwarty brat Lucjusz
(mój Ojciec), jak mi wiadomo, ucierpiał głównie od komunistów.
Rozpoczął studia medyczne w Charkowie przed Pierwszą Wojną Światową.
Wojna przerwała studia i był powołany do Wojska Polskiego jako
sanitariusz i później, jako felczer uczestniczył w Wojnie
Polsko-Bolszewickiej w 1919-1920 roku. Ukończył studia w Warszawie w
1923 roku. Większość życia pracował w Siedlcach w Ubezpieczalni
Społecznej. O szczegółach jego uczestnictwa i działań w czasie wojen,
włącznie z Drugą Wojną Światową, nigdy się nie dowiedziałem. O takich
sprawach się nie rozmawiało z dziećmi w czasie wojny, ani po wojnie
pod reżymem sowieckim – a później już go nie było!
W 1939 roku, jako lekarz, był
dowódcą Szpitala Wojskowego i w drugiej połowie września znalazł się
we wschodniej części Polski. Wrócił do domu dopiero pod koniec
listopada, obszarpany, wygłodzony i zarośnięty – Mama go nie poznała,
jak nocą zapukał do drzwi! Po napaści bolszewików na Polskę 17
września 1939 roku i rozwiązaniu szpitala wojskowego, ukrywał
się z grupą kolegów. Szli na piechotę nocami, w dzień spali w rowach
lub w lesie, rzadko w stodołach, ukrywając się przed często wrogimi
mieszkańcami okolicznych wsi (prawdopodobnie znajdowali się na
terenach okupowanych i buntowanych przez Sowietów – jak się
domyślam?). W związku z tym mieli trudności w zdobyciu jedzenia – wodę
pili ze strumieni. W ten sposób udało się im uniknąć uwiezienia i losu
innych oficerów Polskich, którzy zostali rozstrzelani w Katyniu i
innych miejscowościach w ZSRR.
Ojciec i Mama byli więzieni
przez komunistów w 1952 roku w Siedlcach w wyniku donosu w miejscu
jego pracy oskarżającego go o współpracę z Emigracyjnym Rządem Polskim
w Londynie. Mama została zwolniona po kilku tygodniach, a Ojciec po 6
miesiącach – bez oficjalnego oskarżenia. Dalsze lata do emerytury
przepracował, jako lekarz w Siedlcach. Lucjusz i jego żona są
pochowani w Siedlcach.
Siostra Maria (Klimczykowa)
owdowiała wkrótce po ślubie w 1918 roku. Jej mąż zmarł w czasie
epidemii grypy. Pracowała cale życie w Gimnazjum w Siedlcach i jest
pochowana w Siedlcach.
Najmłodszy brat Zenobiusz
był inżynierem i w czasie wybuchu wojny mieszkał z rodziną w Lublinie.
Jako inzynier-saper zgłosił się do wojska, a po wejściu Sowietów do
Wschodniej Polski, udało mu się przedrzeć na Węgry, unikając w ten
sposób niewoli sowieckiej. Później wraz z Wojskiem Polskim przez Irak,
Palestynę i Włochy, również dotarł po wojnie do Anglii. Brał udział w
kampanii wojennej na Zachodzie. W Iraku, a później znowu w Anglii
spotkał się ze swoim bratankiem Zbigniewem (zobacz powyżej).
Zdecydował się na powrót do Polski ze względu na rodzinę. Po powrocie
był nagabywany i przejściowo wieziony przez reżym komunistyczny.
Pracował, zmarł i jest pochowany w Lublinie.