Barbara (0065) napisała w liście z 25.II.2006:
"Pojechałam sama, babcia nie mogła, wiec to ja pojechałam
odebrać odznaczenie dla niej. Ceremonia była bardzo ładnie zorganizowana -
szkoda, że wszystko było tylko po polsku i ja nic nie rozumiałam ....
szkoda, że się nigdy nie nauczyłam polskiego ... .
Spotkanie było w Polskiej Ambasadzie o 1 po południu i było tam dużo
starszych ludzi, którzy byli więźniami na Syberii.
Było bardzo milo i dużo emocji. Smutno mi, że byłam tam sama, nie
rozumiałam przemówienia Ambasadora i babci tam nie było. Podawali wino i
typowe polskie kanapki (nie wiem dokładnie, jak to po angielsku - takie
delikatesowe) i napoje. Obecny był Ambasador i Konsul, Ambasador wygłosił
przemówienie a później Konsul wywoływał wszystkich po nazwisku a Ambasador
wręczał odznaczenia i książeczki legitymacyjne.
Załączam zdjęcia. Po zakończeniu, wszyscy przeszliśmy do pięknego ogrodu i
było więcej wina i napojów i również prawdziwa polska wódka. Wszystko było
nadzwyczaj wzruszające i później pojechałam żeby zawieźć i oddać
odznaczenie babci.
To by chyba było wszystko na ten temat. Jak sobie jeszcze cos przypomnę,
to napiszę."