|
Wyjątki z listów Włodzimierza Bieguńskiego:
8.II.2006 (1)
Przesyłam fragment artykułu:
ks. Edward Jarmoch, Religie - świątynie - wyznawcy (w:) Siedlce
1448 - 1995, Siedlce 1996,
który dotyczy Pańskiego dziadka.
8.II.2006 (2)
Zakrystian, a niektórzy używają formy zakrystianin, to nie
kościelny. Kościelny to skrót od wyrażenia sługa kościelny.
Zakrystian stal w hierarchii dużo wyżej. Ubierał księdza w
zakrystii i służył mu do mszy. Bo w ostatnich czasach rozmyły się
różnice miedzy tymi funkcjami. Jako osoba muzykalna (a wiem, bo
zawsze mówiono, ze wuj Edmund odziedziczył muzykalność po ojcu) i
umiejąc grać - mógł zastępować organistę.
9.II.2006
Bardzo się cieszę, że otrzymał Pan w całości książeczkę ks.
Błońskiego o katedrze siedleckiej. Przesłałem Panu głównie ze
względu, ze to jest najważniejszy rangą kościół w Pańskim
rodzinnym mieście. Ja tam tez nie natknąłem się na wzmiankę o
Pańskim Dziadku. Ks. Błoński wymienił wszystkie osoby pracujące
w katedrze. Wynika z tego, ze jednak Dziadek Pana był związany
zawodowo z kościołem św. Stanisława, czyli po siedlecku ze
starym kościołem. Dziadka Pańskiego należy podziwić za tak
wysokie wykształcenie wszystkich dzieci. W tamtych czasach nie
wszyscy mieli zrozumienie dla wartości wykształcenia i potrzeby
ponoszenia kosztów finansowych na jego zdobycie. (...)
10.II.2006
Podobno w czasach carskich najtrudniej było dostać się do
gimnazjum rządowego, które dawało świadectwa uznawane przez
władze - do szkoły oficerskiej wystarczały cztery klasy
ośmioklasowego gimnazjum klasycznego, czy świadectwo ukończenia
dające prawo do studiowania. Na kierunki techniczne przyjmowano
po sześciu klasach gimnazjum klasycznego lub po sześcioklasowym
gimnazjum realnym. Brakowało szkol powszechnych. Tzw. szkoły
ludowe miały bardzo niski poziom. Wymagania na egzaminie
wstępnym do gimnazjum były bardzo duże i wszystko było po
rosyjsku. Nawet języka miejscowego, czytaj polskiego, uczono po
rosyjsku. Za naukę trzeba było płacić czesne. Czy były
stypendia? Nigdy nic nie słyszałem ani nie czytałem. Na studiach
tak. Ale w gimnazjum? Zachował się kwit czesnego z gimnazjum po
dziadku Bieguńskim z lat osiemdziesiątych XIX w. Półroczne
czesne wynosiło sześć ówczesnych rubli, a jego matka dostawała
emeryturę po mężu w wysokości 120 rubli rocznie. Jestem pełen
podziwu do osoby Pańskiego Dziadka.
|