|
| |
|
Publikacje na temat rodziny dr
Edmunda
Wyjątki wspomnień Chaima Zylberklanga
z opublikowanej przez niego książki: "Z Żółkiewki do Izraela" (str. 25 i
46):
© Copyright by Julian Grzesik, Redakcja naukowa: Adam
Kopciowski. Opracowanie graficzne, skład i druk PRIMOOFFSET 20-407 Lublin
ul- Piłsudskiego 24a tel- 081/532-22-03, tel7fax 081/532-22-04, ISBN
83-914474-1-3
(...) O
zdrowie mieszkańców troszczył się tylko jeden lekarz dr Wajszczuk i felczer
Żyd, Chil Kawa. Leczyli oni całą ludność miasteczka z przeróżnych chorób -
widocznie znali się na nich wszystkich. Ponieważ nie istniało powszechne
ubezpieczenie, ludzie przeważnie leczyli się własnymi sposobami, stosując
tzw. „medycynę ludową". Nie mając pieniędzy na opłacenie wizyt lekarskich i
na lekarstwa, czasami umierali nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jaka
choroba ich zabiła. Jakże często za pośrednictwem modlitw w bożnicy udawali
się po ratunek do Pana Boga i z rezygnacją przyjmowali to, co im ześle los.
Warto wspomnieć, że w okresie międzywojennym żaden żółkiewski Żyd nie
posiadał aparatu telefonicznego- Jedynymi abonentami sieci telefonicznej w
1931 r. byli bracia Janisławscy, Bohdan Dzierżanowski, Jan Kolodziejczak i
lekarz Edmund Wajszczuk .
Ze względu na suchy klimat oraz bliskość lasów, Żółkiewka była przed wojną
popularną w skali lokalnej, miejscowością wypoczynkową. W związku z napływem
kuracjuszów, w łatach 30-tych w miasteczku powstały liczne żydowskie
sklepiki, restauracje, pokoje gościnne itp. Ożywiło to nieco koniunkturę
handlową i wpłynęło korzystnie na rozwój osady. Dobra passa nie trwała
jednak długo W dniu 21 maja 1938 r. Żółkiewka została niemal całkowicie
spustoszona przez ogromny pożar. Spłonęło jej centrum wraz z zabytkowym
ratuszem oraz murowaną synagogą (...).
Zdjęcie
opublikowane na str. 53 tej książki (zobacz po lewej) przedstawia klasę
autora w miejscowej szkole. Przy pomocy p. Bohdana Kiełbasy udało się
zidentyfikować Antoniego Wajszczuka (1), Kazimierza Waca (4) - (ojca prof.
Andrzeja Wac-Wlodarczyka) oraz obecnych na spotkaniu w Żółkiewce (zobacz
- Spotkania) - Adolfa Jańskiego (2) i Rudolfa Brajerskiego (3).
Wyjątki wspomnień z drugiego wydania (w przygotowaniu).
22. 1. Wiesława i Alicja
Niewidziajło
(o następstwach ukrywania rodziny żydowskiej).
Rodzina Niewidziajło pochodzi ze Wschodnich Kresów przedwojennej Polski, ze
wsi Stryjówki, powiat Zbaraż, województwo tarnopolskie. O miłości do Polski
świadczy jej służba z ofiarami życia włącznie. Stryja Szymona zamordowało
NKWD. Dopiero po latach jego córka ustaliła miejsce jego śmierci. Drugi
stryj Franciszek uczestniczył w walkach o Kołobrzeg i tamże w zaślubinach z
morzem.
Nasz tata Michał Niewidziajło wraz z bratem Szymonem, zaliczeni do "orląt
lwowskich", brali udział w obronie Lwowa i wschodnich kresów
Rzeczypospolitej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, z mamą Janiną z
domu Greber, lwowianką, jako nauczyciele zapoznali się w Krasnymstawie i w
1924 roku we Lwowie zawarli związek małżeński. Mieli siedmioro dzieci:
Irena, Alicja, Krystyna, Wiesława, Jerzy i bliźniacy Janusz i Lesław. Jerzy
zmarł w wieku 11 miesięcznym. W 1930 roku przy ul. Zadworze 33, obecnie
Sikorskiego w Krasnymstawie, rodzice rozpoczęli budowę domu, który
wykończono w 1956/57 roku.
Do wojny pracowali w tutejszym szkolnictwie. (...). We wrześniu 1939 r. jako
oficer rezerwy został powołany na Komendanta powiatu Krasnystawskiego.
Następnie wraz z wojskiem ewakuował się na Wschód i po klęsce wrześniowej
przez Lwów powrócił do domu. W listopadzie 1939 roku w Krasnymstawie powstał
Związek Walki Zbrojnej, który w lutym 1942 r. przemianowano na Armię
Krajową. Jej pierwszym powiatowym komendantem w stopniu kpt. rezerwy, został
Michał Niewidziajło. (...). W dniu 5 czerwca 1940 roku został aresztowany
przez Niemców (...). W dniu 3 i 4 lipca 1940 roku, razem z aresztowanymi z
Chełma dwudziestoma osobami, zostali bez procesu rozstrzelani w Kumowej
Dolinie pod Chełmem. (...) Nasza mama została sama z sześciorgiem dzieci.
Odwiedzali naszą osieroconą rodzinę lekarz Edmund
Wajszczuk i felczer Żyd Jojna Mandeltort. Pan Wajszczuk chorował na serce i
w 1943 roku samotnie zmarł w swoim mieszkaniu. Wszyscy nam znani ludzie,
którzy byli jego pacjentami wspominają go jako dobrego lekarza a nade
wszystko człowieka. Doskonale też pamiętam Basię Wajszczukównę, z którą moja
starsza siostra uczyła się w jednej klasie, a ja chodziłam do tej samej
szkoły. Niestety, zginęła ona ze swoimi braćmi w powstaniu warszawskim. Gdy
w 1945 roku w drodze do Szczecina, w Warszawie przechodziłam przez drewniany
most na Wiśle, wśród wielu podobnych, na ogłoszeniu przeczytałam prośbę o
informację, gdzie przebywają członkowie rodziny Wajszczuków (...)
(zdjęcia poniżej otrzymane dzięki uprzejmości pani Alicji
Niewidziajło z
Krakowa)
Szkoła Podstawowa w Krasnymstawie, klasa VI na
wycieczce w Krupym w ruinach zamku - wiosna 1939 r.
powiększenie 1
- (1) Alicja Niewidziajło, (2) Barbara Wajszczuk, (3) Halina Kozłowska (z
domu Stawska)
powiększenie 2
- (4) Teresa Borkowska, (5) nauczyciel Michał Niewidziajło |
powiększenie
- (1) Barbara Wajszczuk, (2) Halina Kozłowska, (3) Alicja Niewidziajło |
22. 3. Genowefa Sawicka - (świadectwo o Żydach).
Mój ojciec Jan Bieniek, po 4 letniej służbie w carskiej armii i 4 letnim
pobycie w austryjackiej niewoli, po I wojnie światowej prowadził zasobne
gospodarstwo w Dąbiu gm. Żółkiewka. (...) (...) Ojciec zmarł
w 1941 r. Prowadzeniem gospodarstwa zajęła się mama z pomocą mojego
dziadka i zatrudnionego parobka. W 1942 roku wyszłam za mąż za Stanisława
Sawickiego, pochodzącego z sąsiedniej wsi Sobieskiej Woli. Po ukończeniu
studiów medycznych we Lwowie, aż do inwazji sowieckiej odbywał staż w
Łucku, skąd powrócił do domu. Jako lekarz 13 obwodu Batalionów Chłopskich (BCh), należał do wydzielonej
z nich, liczącej 1800 żołnierzy Ludowej Straży Bezpieczeństwa, w której
komendantem na powiat krasnostawski, po Pawle Czubie, był Jan Gilas "Machatma".
Z tych względów ślub kościelny celowo nie został odnotowany w gminnych
księgach, więc nadal mogłam posługiwać się dowodem na panieńskie nazwisko.
Ta przezorność bardzo nam ułatwiła przetrwanie w czasach polowania gestapo
za moim mężem. (...) (...) Różnie potoczyły się losy lekarzy na terenie naszego powiatu. Po
pożarze w 1938 roku p. Wajszczuk wyprowadził się z Żółkiewki do
Krasnegostawu. Na jego miejsce przyszedł lekarz Henryk Szlendak, który
współpracował z podziemiem. Ze względów bezpieczeństwa, w 1942 r. żona p.
Wajszczuka wraz w dziećmi wyjechała do Warszawy, gdzie w powstaniu zginęło
ich dwóch synów i córka. Natomiast jej mąż chory na serce, zmarł w 1943
roku w swoim mieszkaniu w Krasnymstawie. Z pożogi wojennej pozostała przy
życiu tylko jego żona z ich najstarszą córką. Z informacji p. Krystyny
Niewidziajło z Krasnegostawu wynika, że jako lekarz i dobry człowiek,
pomagał jej rodzinie ukrywającej czworo Żydów, z których jedna Żydówka
żyje i mieszka w Szczecinie. (...)
Wyjątki wspomnień z książki Bohdana Kiełbasy:
"Dzieje Żółkiewki i okolic". Cześć I. (str. 133, 134)
Książka wydana nakładem Regionalnego Towarzystwa
Przyjaciół Żółkiewki przy udziale Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w
Lublinie. Druk - Oficyna Wydawnicza Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w
Lublinie, 20-010 Lublin, ul Dolna Panny Marii 3, tel. 532-42-07,
www.wok.lublin.pl, ISBN -
83-89464-55-1
(...) Władze
osady powołały komitet budowy szpitala, który zajął się gromadzeniem
funduszy na ten cel oraz pracami organizacyjnymi. Komitet wspólnie z
władzami gminy rozpoczął budowę drewnianego, dość obszernego budynku
szpitalnego w Zółkiewce, usytuowanego przy dawnej ulicy Cmentarnej,
obecnie Szkolnej. Tempo budowy, Jak na owe czasy przebiegało dość sprawnie
i już 18 lipca 1921 roku szpital oddano do użytku. Jego pierwszym
kierownikiem
został dr Okoński.
Wkrótce okazało się, że jest on za mały według występujących potrzeb,
potwierdziło to z jednej strony celowość tej inwestycji oraz wpłynęło na
to, że zaczęto myśleć o jego rozbudowie, planując budowę budynku
murowanego. Gromadzono na ten cel fundusze oraz przygotowywano
dokumentację projektową. Duży wkłady w przygotowanie budowy, gromadzenie
środków finansowych oraz jego realizację wniósł pracujący w tym czasie na
stanowisku ordynatora w żółkiewskim szpitalu dr Edmund Wajszczuk. Jako
bardzo dobry lekarz znany był on w rozległej okolicy, ciesząc się
autorytetem i wdzięcznością swoich pacjentów, którym poświęcał wiele czasu
i całą swoją wiedzę medyczną. Często byli Jego pacjenci mówią, że
zawdzięczają mu życie. Stwierdzają, że żyją tylko dzięki bogatej wiedzy
medycznej i oddanej opiece doktora Wajszczuka. Przykładem tego może być
wypowiedź profesora nauk medycznych Pani Hanny Chrząstek-Spruch, córki
byłego kierownika szkoły w Zółkiewce, która sama stwierdza, że była
dzieckiem chorowitym i żyje dzięki profesjonalnej i dobrej opiece doktora
Wajszczuka. Myślę, że Jej autorytet i kwalifikacje zawodowe w całej rozciągłości
potwierdzają wiarygodność wspomnień. Podobnych wypowiedzi i opinii ze
strony wdzięcznych pacjentów można przytoczyć wiele. Znane są przypadki,
że pacjenci do doktora Wajszczuka przyjeżdżali ze znacznych odległości, a
on nikomu nie odmówił pomocy Często widząc ubóstwo swych pacjentów
udzielał im pomocy gratisowo. Na każde wezwanie zgłaszał się z podręczną
walizeczką zawierającą niezbędny sprzęt i podstawowe lekarstwa.
Równolegle z ofiarną opieką nad chorymi doktor Wajszczuk czynił starania
zmierzające do poprawy warunków leczenia w żółkiewskim szpitalu oraz
zwiększenia liczby miejsc.
Stanisław Wrona jako społeczny działacz ludowy mający dobre układy w
terenie przygotowywał klimat polityczny w powiecie, natomiast dr Edmund
Wajszczuk był motorem podejmowanych zamierzeń inwestycyjnych. Podczas
wielkiego pożaru Zółkiewki 21 maja 1938 roku, część zabudowań drewnianych
istniejącego szpitala uległa zniszczeniu i to w znacznej mierze wpłynęło
na przyspieszenie prac inwestycyjnych związanych z rozbudową szpitala.
Nowy budynek szpitalny rozpoczęto budować od fundamentów pod koniec 1936
roku. W latach następnych kontynuowano budowę i zakończono ją po pożarze w
1938 roku. Bezpośrednio po zakończeniu prac budowlanych, jeszcze przed
całkowitym wykończeniem budynek ten został zagospodarowany i oddany do
użytku. Pożar Żółkiewki nie ominął rodziny
Wajszczuków.
Podczas wielkiego pożaru Żółkiewski uległ również spaleniu drewniany domek
doktora, znajdujący się po przeciwnej stronie syndykatu. Straciwszy dach
nad głową i prawie cały dorobek życia rodzina doktora Wajszczuka
przeniosła się do Krasnegostawu. Objął tam stanowisko lekarza powiatowego
i do śmierci w 1943 roku, jako ordynator udzielał pomocy potrzebującym.
(...)
Poniżej są zdjęcia - otrzymane dzięki uprzejmości p.
Bohdana Kiełbasy - zrobione w 1938 r. (przed wielkim pożarem Żółkiewki)
przedstawiają doktora Edmunda Wajszczuka wraz z pracownikami przed
ówczesnym szpitalem.
Zobacz również:
|
|
| |
|
|
| |