Żółkiewka, Lublin, Krasnystawwspominając doktora Edmunda Wajszczuka i jego Rodzinę - Powstańców Warszawskich |
Ta cześć podroży i spotkanie w Żółkiewce (zobacz mapę) miały związek z osobą stryja, doktora Edmunda Wajszczuka (0075) i jego rodziną (zobacz).
Po ukończeniu studiów medycznych pracował on, prawdopodobnie od 1924 do 1938 roku, w Żółkiewce. Po wielkim pożarze Żółkiewki w 1938 roku, rodzina przeniosła się do Krasnegostawu. Na początku wojny, część mieszkania zajęło Gestapo, które zaczęło zagrażać bezpieczeństwu jego starszych dzieci, zwłaszcza syna Antoniego. Rodzina zdecydowała, że żona z dziećmi wyjedzie do Warszawy do jej rodziny. Edmund zmarł nagle 25 sierpnia 1943 r., w niewyjaśnionych okolicznościach, bez świadków, w swoim mieszkaniu w Krasnymstawie. W Warszawie, Antoni (0083), Barbara (0084) i najmłodszy Wojciech (0085), zaangażowali się w prace konspiracyjną, uczestniczyli w Powstaniu Warszawskim 1944 roku i cała trójka zginęła w Powstaniu (zobacz). Z dzieci Edmunda przeżyła tylko najstarsza siostra Danuta (0076).
Wiosną tego (2004) roku skontaktował się z nami Profesor Politechniki Lubelskiej, p. Andrzej Wac-Włodarczyk pochodzący z Żółkiewki, członek Regionalnego Towarzystwa Przyjaciół Żółkiewki. Przeglądając Internet, natknął się na nazwisko dr E. Wajszczuka i notatkę o jego pracy w Żółkiewce (zobacz fragmenty korespondencji). Towarzystwo obecnie zbiera materiały dotyczące tej miejscowości i jego mieszkańców. Niedawno ukazała się książka "Z Żółkiewki do Izraela" autorstwa Chaima Zylberklanga, dawnego mieszkańca Żółkiewki, obecnie zamieszkałego w Izraelu, w której wymienia on również nazwisko dr Edmunda. W publikacji książki w Polsce pomagali mu państwo Julian i Helena Grzesikowie z Lublina. Również prezes Towarzystwa, pan Bohdan Kiełbasa niedawno opublikował książkę o historii tej miejscowości "Dzieje Żółkiewki i okolic - cześć I" (zobacz wyjątki wspomnień).
Z inicjatywy Towarzystwa zorganizowana została sesja poświęcana pamięci dr Edmunda, na którą zaproszeni zostali członkowie jego rodziny oraz osoby pamiętające rodzinę Wajszczuków Spotkanie odbyło się w poniedziałek 5 sierpnia w Gminnym Ośrodku Kultury w Żółkiewce, pod przewodnictwem prezesa Towarzystwa, pana Bohdana Kiełbasy. Udział wzięli: osoby pamiętające rodzinę Wajszczuków z przed wojny (niektóre już bardzo leciwe), miedzy innymi - panowie Rudolf Brajerski i Adolf Jański (prezes Zarządu Gminnego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Żółkiewce) - rówieśnicy i koledzy Antoniego (0083), Edward Podgórski - sąsiad dr E. Wajszczuka, który znal jego najstarsza córkę Danutę (0076), Jan Wac - również sąsiad dr Wajszczuka (kuzyn prof. Wac-Włodarczyka), członkowie Towarzystwa, przedstawiciele władz lokalnych i zaproszeni goście. Z Lublina przybyła prof. dr med. Hanna Chrząstek-Spruch - pacjentka dr Edmunda, jako dziecko. Władze lokalne reprezentowali, miedzy innymi, Przewodniczący Rady Gminy - lek. stom. Andrzej Bolesta i Wójt Gminy - mgr inż. Andrzej Grabek. Rodzinę Wajszczuków reprezentowali, Teresa Jaroszyńska (0097) z Lublina - córka najmłodszego brata dr Edmunda i dr Waldemar Wajszczuk (0087), urodzony w Siedlcach, obecnie zamieszkały w USA - syn jego młodszego brata oraz Paweł Stefaniuk - webmaster strony internetowej Drzewa Wajszczuków i przyjaciel rodziny.
Na wstępie gospodarze, nowi członkowie i goście nawzajem się przedstawili. Pokrótce przypomniano również historię Żółkiewki i losy jej mieszkańców, przed wojną i w czasie okupacji, ich losy powojenne i wspomnienia o Ruchu Oporu. Dalsza część sesji była poświecona wspomnieniom o rodzinie Wajszczuków i oglądaniu starych zdjęć. Mgr inż. Franciszek Czubiel z Lublina zaprezentował Rocznik Lekarski na 1938 rok z nazwiskami dr Edmunda Wajszczuka (wówczas już) w Krasnymstawie i jego młodszego brata, dr Lucjusza Wajszczuka (0086) w Siedlcach. Zebraliśmy sporo nowych informacji, głownie dotyczących dr Edmunda, córki Danuty i jego starszego syna Antoniego (zobacz strony wspomnień). Pan Adolf Jański wspominał, że od pierwszej klasy był kolegą Antosia, razem się bawili i jeździli na rowerze (dr Edmund miał 3 rowery) i Antoś go także uczył fotografowania. Pan Jański pokazywał także stare zdjęcia z Antosiem - niestety nie udało się ich skopiować na miejscu, musimy poprosić o to syna pana Kiełbasy, który zajmował się stroną komputerowo-fotograficzno-dokumentacyjną spotkania. Pan Jan Wac wspomniał, że dr Edmund był trzecim z kolei pracownikiem służby zdrowia w Żółkiewce, po uprzednim felczerze i następnym lekarzu, a pierwszym, który miał okazję leczyć w nowym drewnianym szpitalu. Pani prof. Chrząstek-Spruch opisywała, jak dr Edmund ją leczył w dzieciństwie - była jedynaczką i "słabego zdrowia". Kuzynka Teresa opowiadała, że w zimie 1939/40 mieszkały z mamą przez kilka miesięcy u stryjostwa w Krasnymstawie - jej ojciec, który był w 1939 roku w wojsku, był w tym okresie w trakcie przedostawania się na Zachód, żeby się przyłączyć do Polskiej Armii. Wracały do domu do Lublina saniami. Wspomniała również, ze w mieszkaniu Wajszczuków w Krasnymstawie "zamieszkał gestapowiec, który podpisywał wyroki śmierci i się czepiał Antosia, że mu źle z oczu patrzy i że powinien pracować dla III Rzeszy" - to przyśpieszyło decyzję o wyjeździe do Warszawy! Podobno stryj był "nadwornym lekarzem partyzantki". W dniu swojej śmierci nie przyszedł, jak zwykle do szpitala. Zaniepokojeni współpracownicy poszli do jego mieszkania i znaleźli go martwego w pobliżu drzwi, "jakby szukał ratunku na zewnątrz". Stryjenka, która była wówczas w Warszawie u dzieci, miała "sen proroczy" - śniło się jej, że była w Krasnymstawie i że stryj ja wołał z zewnątrz, wyjrzała przez okno i zauważyła na podwórzu jakieś zawiniątko pod kocem, rozwinęła je i zobaczyła trupia czaszkę!
Zebrani mało pamiętali Barbarę i najmłodszego syna Wojtka, ale otrzymaliśmy kilka adresów do dalszych kontaktów, miedzy innymi sióstr Niewidziajło w Krakowie i w Krasnymstawie, pani Haliny Kozłowskiej w Piotrkowie Trybunalskim (zobacz - publikacje i wspomnienia) i pani dr Teresy Borkowskiej-Wójtowicz w Warszawie, które były bliskimi koleżankami Basi w Krasnymstawie. Pan Chaim Zylberklang, który planował przyjazd w związku z promocją drugiego wydania swojej książki, niestety nie mógł przyjechać ze względu na przejściowo zły stan zdrowia.
Po zakończeniu oficjalnego spotkania zwiedziliśmy miejscowy cmentarz, szkołę, posesję która niegdyś należała do rodziny Wajszczuków i odwiedziliśmy państwa Kiełbasów w ich domu, gdzie ugoszczono nas sutym obiadem.
Z Żółkiewki, wraz z kuzynką Teresą, p. prof. Chrząstek-Spruch i Pawłem Stefaniukiem, udaliśmy się na spotkanie u państwa Grzesików w Lublinie. Było już tam obecnych kilka osób, między innymi pani Genowefa Sawicka z synem kardiologiem (wymieniliśmy z nim parę zdań na tematy zawodowe). Pani Sawicka była bliską koleżanką mamy prof. Waca-Włodarczyka i pochodząc z okolic Żółkiewki, znała rodzinę Wajszczuków (zobacz wspomnienia).
Państwo Grzesikowie opowiadali o swojej działalności społecznej, m.in. pomocy w publikacji książki pana Chaima Zylberklanga o Żółkiewce i o ich wspólnych wysiłkach w celu poprawienia stosunków polsko-żydowskich, dzielili się wspomnieniami wojennymi, kiedy w czasie wypraw po żywność musieli wielokrotnie przejeżdżać koło nazistowskiego obozu zagłady w Bełżcu. O likwidacji getta w Lublinie. Pan Grzesik zapamiętał widok palonych polskich wsi na Ukrainie. Opisywali również, jak potajemnie przewozili literaturę religijną i biblie na Ukrainę w czasie terroru komunistycznego.
Następnego dnia rano, zaproszeni przez państwa Grzesików udaliśmy się, żeby zwiedzić w Ośrodku "Brama Grodzka" w Lublinie wystawę zdjęć i pamiątek z przedwojennego Lublina, która również zawierała zrekonstruowaną makietę nieistniejącej już dzielnicy żydowskiej wokół Zamku. Widok makiety Zamku, a później Zamku "na żywo" przywołał wspomnienia i refleksje - więzionych tu było wiele osób z rodziny Wajszczuków, od czasów carskich począwszy, a później przez Niemców i przez komunistów! Wiele z nich później również zginęło!
Po zakończeniu wizyty w Ośrodku, udaliśmy się z panem Pawłem samochodem w towarzystwie państwa Grzesików do Krasnegostawu w odwiedziny do pan Niewidziajło. Mieliśmy szczęście, bo akurat pani Alicja Niewidziajło z Krakowa była na wakacjach u swojej młodszej siostry Wiesławy w Krasnymstawie. Pani Alicja była przez kilka lat koleżanką Barbary w tej samej klasie - pani Wiesława, jako młodsza, pamiętała ją mniej. Więcej o czwórce bliskich koleżanek napisała w swoich wspomnieniach pani Halina Kozłowska (zobacz)
W uzupełnieniu swoich wspomnień spisanych uprzednio (zobacz), pani Alicja wspomniała, że zbierały z Basią do albumu zdjęcia sławnych aktorek. Pani Alicja nadesłała później zdjęcia szkolne - (zobacz). Obie siostry pamiętały najmłodszego Wojtka, jako "urwisa, który sprawiał matce sporo kłopotu, znikając z domu, ukrywając się na drzewach itp".
Po powrocie do Lublina, po dostarczeniu państwa Grzesików w okolice ich domu, odwiedziliśmy wieczorem kuzynkę Teresę. Przygotowała ona (wraz z posiłkiem) albumy starych zdjęć rodzinnych do przejrzenia i skopiowania, co tez uczyniliśmy. Ostatnim punktem programu, już późnym wieczorem, były wcześniej przyrzeczone odwiedziny u cioci pana Pawła, gdzie znowu nas przyjęto obfitą kolacją ze wspaniałymi ciastami i tortem! Dziękujemy!
Krasnystaw - Alicja Niewidziajło i jej młodsza siostra Wiesława
Krasnystaw - uczestnicy spotkania
Lublin - Przeglądanie zdjęć u kuzynki Teresy
Nocna wizyta u rodziny Pawła Stefaniuka
Opracowanie i fotografie:
Waldemar J. Wajszczuk i Paweł Stefaniuk
(c) 2004
|