Lublinz wizytą u Pana Andrzeja Wac-Włodarczyka |
Pana profesora Wac-Włodarczyka poznaliśmy w czasie osobnej wizyty w Lublinie 21 lipca 2004 r. Nie mógł on uczestniczyć we wcześniejszych spotkaniach w związku ze swoimi obowiązkami służbowymi. Spotkaliśmy tam profesora, jego żonę i córkę z malutką wnuczką (która wszystkich od razu oczarowała!). Z Warszawy przyjechałem ja (0087) z żoną Carmen i moją siostra Anną Religa (0090), a z Drelowa dojechał Paweł Stefaniuk.
Kilka godzin spędzonych w mieszkaniu profesorostwa minęło bardzo szybko (oczywiście, po staropolsku przy suto zastawionym stole) na opowieściach o Żółkiewce, wspominaniu rodziny profesora i mojej, zwłaszcza stryja Edmunda i jego rodziny - historii jego dzieci, poległych Powstańców Warszawskich i ich dzieciństwa i młodości w Żółkiewce, gdy się znali i bawili z ojcem profesora i odwiedzali nawzajem w swoich domach. Oglądaliśmy również stare zdjęcia, ale nie udało się ustalić, czy był na nich ktoś z rodziny Wajszczuków. Czas dodatkowo umilała czarująca wnuczka profesorostwa.
Profesor Wac podał mi numer telefonu komórkowego do pani doktor Teresy Borkowskiej-Wójtowicz z Warszawy, koleżanki Basi (0084) z Krasnegostawu. Przebywala ona na wakacjach w okolicy. Kontakt telefoniczny z mieszkania profesora się udał i pani doktor obiecała nadesłać wspomnienia po swoim powrocie do domu.W drodze powrotnej do Warszawy odwiedziliśmy jeszcze w Lublinie kuzynkę Teresę Jaroszyńską (0097) i jej syna Macieja.
Na zakończenie chce jeszcze raz podkreślić, ze kontakty, które udało mi się nawiązać i informacje o rodzinie stryja Edmunda, które udało mi się zebrać, zawdzięczam całkowicie zaangażowaniu i wysiłkom profesora Wac-Włodarczyka i państwa Grzesików w Lublinie oraz pana Kiełbasy w Żółkiewce!
Serdeczne dzięki! Również podziękowania dla innych osób, które zechciały się spotkać osobiście i podzielić wspomnieniami, lub nadesłały wspomnienia pocztą.To był ostatni "przystanek" w tej podroży w poszukiwaniu śladów Rodziny Wajszczuków. Podroż była bardzo owocna, pełna wzruszeń, pozwoliła na poznanie nowych osób i zebranie dodatkowych informacji.
Przekazujemy ta droga wiele serdecznych podziękowań dla organizatorów spotkań w Drelowie i w Żółkiewce, dla dalekich kuzynów w Sułowie, Zamościu i Wysokiem za serdeczne przyjęcie i gościnność i specjalnie dla p. Pawła Stefaniuka za użyczenie samochodu, pilotowanie i cierpliwość w ciągu długich spotkań, a szczególnie za dokumentowanie spotkań i utrwalanie na papierze i elektronicznie zbieranych informacji. Do następnego roku!
Opracowanie i fotografie:
Waldemar J. Wajszczuk i Paweł Stefaniuk
(c) 2004
|