Najlepszy siatkarz wśród zapaśników
Kiedy pojawił się na boisku siatkówki, nie bardzo pasował do towarzystwa wysokich, smukłych zawodników przewijających się przez parkiet sali gimnastycznej Zespołu Szkół z Dodatkowym Białoruskim Językiem Nauczania w Hajnówce.
Robert Wajszczuk pochodzi z Łukowa. Zapasami zainteresował się w 1980 r. pod wpływem sukcesów, jakie odnieśli polscy zapaśnicy na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie. Nazwiska Suprona i Bierły przemawiały do wyobraźni 14-letniego Roberta tak mocno, że postanowił trenować zapasy. W klubie Orlęta Łuków pod okiem trenera Władysława Świętochowskiego trenowali już jego koledzy. Ale do klubu poszedł sam, nie namawiany przez nikogo. Bez problemu przystosował się do ciężkiego treningu zapaśnika. Wkrótce przyszły sukcesy-w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w kategorii + 85 kg, w Mistrzostwach Polski juniorów w kategorii do 90 kg. W ostatniej klasie Technikum Mechanicznego przeniósł się do Katowic, maturę zdawał w miejscowym technikum SMGiE. W latach 1988-92 studiował w AWF Katowice.
W GKS Katowice występował w okresie od 1984 do 1992 r. Jego kolegami z drużyny byli tak znani zawodnicy, jak: Bierła, Dołgowicz, Kierpacz, Kopański, Krzesiński, Klozik, Suproń, Jako senior zdobył 10 medali Mistrzostw Polski w stylu klasycznym. W swojej wadze miał wspaniałych przeciwników: Bogdana Darasa i Andrzeja Malinę, którzy nie ułatwiali mu startu w barwach Polski w największych imprezach. Dlatego tylko po dwa razy wystartował w Mistrzostwach Europy i Mistrzostwach Świata w latach 1990-91. Nie miał szczęścia do Igrzysk Olimpijskich. W 1988 r. dwukrotnie wygrał z mistrzem świata z 1985 r. A. Maliną lecz do Seulu pojechał Malina. Przed IO w 1992 r. Robert był najlepszym z Polaków w Memoriale Pytlasińskiego lecz na kwalifikacje olimpijskie pojechał Kraszewski i zajął 11 nie premiowane miejsce po porażce z Włochem, z którym wcześniej wysoko wygrywał Wajszczuk.
Największymi sukcesami R. Wajszczuka było zajęcie 4 i 5. miejsca w Mistrzostwach Europy oraz 5 i 6 w Mistrzostwach Świata. Wielokrotnie startował w turniejach międzynarodowych (MM Turcji, CSRR, Niemiec, Finlandii i inne) wygrywając około 20 z nich
W 1992 r. zrażony brakiem wielkich sukcesów skorzystał w możliwości wyjazdu do USA, gdzie przebywał 4,5 roku. Był tam trenerem w klubie zapaśniczym NYAC i nadal startował. Trzykrotnie wygrywał w USA zawody rangi mistrzowskiej.
W 1997 r. po powrocie z USA wystartował w mistrzostwach Polski i zdobył brązowy medal. To samo osiągnięcie powtórzył w 1998 i 99 r. W roku 2000 w finale przegrał z samym A. Wrońskim. W następnym roku zwyciężcą okazał się J. Fafiński a Robert był trzeci, zaś w 2002 r. przegrał w finale z J. Sitnikiem. Po przekroczeniu 30 lat mógł rywalizować w kategorii weteranów. Wiadomo, że w tym przedziale wieku najwięcej do powiedzenia mają zawodnicy, którzy praktycznie kontynuują swoją karierę sportową pod szyldem weteranów. Dlatego należy b. wysoko ocenić występy R. Wajszczuka, który w ubiegłym roku startując pierwszy raz w Mistrzostwach Świata w Szekesfehervar (Węgry) w wieku 35 lat (górna granica wiekowa) sięgnął po brązowy medal startując w barwach Legii. W tym roku sponsorowany przez Hotel Sobieski w Poznaniu wystartował b. udanie w Zagrzebiu i tam został mistrzem świata w kategorii do 97 kg. Uważa to za swój największy sukces.
Okazuje się, że Robert Wajszczuk ma jeszcze szanse startować w reprezentacji kraju i znalazł się w kadrze olimpijskiej. Wykorzystuje każdą chwilę do treningu. W Podlasiu trenuje pod kierunkiem Kierdelewicza. W Warszawie korzysta z możliwości treningu u A. Wrońskiego. Jeździ też na zgrupowania kadry. Siłę trenuje w białostockich klubach kulturystycznych.. Jego sportowym marzeniem numer jeden jest występ na Igrzyskach Olimpijskich. Teoretycznie szansa jeszcze istnieje. W jego wadze występuje Sitnik i młody Mikołajczyk, zawodnicy , z którymi można wygrać. Największy problem, to brak stypendium (mistrzostwo Świata weteranów nie kwalifikuje do jego otrzymania) i brak sponsora. Efekty zimowych treningów będzie widać w połowie przyszłego roku. Czy trener kadry Józef Tracz da szansę dla starego wyjadacza, wkrótce się przekonamy.
Drugim sportem, którym zajmuje się R. Wajszczuk jest siatkówka. Siatkówkę traktuje jako hobby, gdyż jest to fantastyczna zabawa i możliwość rywalizacji i to na poziomie ogólnopolskim. W 2002 r. zakwalifikował się do finałów Mistrzostw Polski w siatkówce plażowej z A. Burzyńskim i do finałów Pucharu Polski z Witoldem Poincem. W finałach MP był na takiej samej pozycji, jak Marek Antoniuk. W przekroju całego sezonu uplasował się na 39 miejscu w Polsce wyprzedzając m.in. Bachorskiego i Bułkowskiego. Podczas tych występów poznał Marka Antoniuka, który zaproponował mu występy w nowo organizowanej drużynie siatkarskiej w Hajnówce. Od września trenował z drugoligową drużyną Moderator i zaliczył już kilka występów w meczach II-ligowych. Pozycja libero, do której wyznaczył go trener odpowiada w pełni fizycznym możliwościom. Jednak szeroka kadra zawodników nie pozwoliła na stałe zająć tej pozycji. Ambitny zawodnik po meczu w Starogardzie, w którym ,,grzał ławę" na razie zrezygnował z dalszych startów.
R. Wajszczuk uważa, że dzięki siatkówce plażowej i halowej można wzmocnić nogi, uzyskać koordynację ruchową i dynamikę, wszystko to powinno pozytywnie wpłynąć na wyniki w zapasach. Ambitnemu zawodnikowi życzymy spełnienia marzeń o olimpijskim występie w Atenach.
Powyższy tekst autorstwa Pana Ryszarda Patera - pochodzi z portalu internetowego Hajnówka ON-LINE
http://www.andrzej.hajnowka.com.pl/article/262/