|
| |
|
Informacje Historyczne
Piechota wybraniecka
(http://www.historiarp.friko.pl/piechotaw.html).
Ten rodzaj wojska utworzono za Stefana Batorego w 1578 roku w Koronie,
a na Litwie w roku 1592. Piechota wybraniecka składała się z chłopów,
po jednym z 20 łanów, w dobrach królewskich. Chłopi ci mieli obowiązek
ćwiczyć się w rzemiośle wojennym i na wypadek wojny stawiać się w
pełnym uzbrojeniu. W okresie służby wojskowej ich obowiązki
przejmowali inni chłopi. Rodzaje uzbrojenia: szable, toporki,
rusznice.
Piechota wybraniecka została rozwiązana i zastąpiona regimentami
łanowymi w roku 1726.
http://matejkonaznaczkach.w.interia.pl - Stefan Batory (1533-86),
książę siedmiogrodzki od 1571, król polski od 1576. Wybrany głosami
szlachty jako mąż Anny Jagiellonki, kontrkandydat arcyksięcia
Maksymiliana, którego elekcji dokonała znaczna część magnaterii,
zwłaszcza litewskiej. W 1577 zmusił przeciwny mu Gdańsk do uznania
jego wyboru, jednak za cenę rezygnacji ze ścisłego podporządkowania
miasta Polsce. Za głównego przeciwnika uważał Turcję; w celu jej
pokonania dążył do umocnienia swej władzy wewnątrz kraju, a także
opanowania państwa moskiewskiego, przeciwko któremu prowadził wojnę
1579-82 (wojny o Inflanty), zakończoną rozejmem w Jamie Zapolskim
(l582), dającym mu zamki inflanckie i ziemię połocką. W celu uzyskania
poparcia szlachty dla swej militarnej polityki 1578 powołał trybunał
koronny (na Litwie 1581), uszczuplający władzę królewską. Poprzez
odwoływanie się do sejmików osłabił pozycję centralnych instytucji
państwa. Zreformował wojsko rozbudowując piechotę (tzw. piechota
wybraniecka) i artylerię oraz pełniej wykorzystując wojsko kozackie.
Numer katalogowy: 3556, rok wydania: 1998
Polacy w Moskwie
1. Tomasz Chojnacki: "Polski car"
(http://www.promemoria.org.pl/arch/2003_2/car/car.html)
W okresie, gdy zjednoczenie Europy wchodzi w kulminacyjną fazę
warto jest zastanowić się jak mogłaby wyglądać dzisiejsza mapa naszego
kontynentu, gdyby inne unie doszły do skutku i powstałyby zupełnie
nowe państwa. Niniejszy artykuł dotyczy jednej z takich unii, która
miała miejsce na przełomie XVI i XVII wieku.
-
Unia miała zespolić dwa zupełnie różne od siebie
państwa: Rzeczypospolitą Obojga Narodów i Wielkie Księstwo
Moskiewskie. Korona Królestwa Polskiego w 1569 roku połączyła się unią
realną z Wielkim Księstwem Litewskim. Unia polsko-litewska była
wynikiem wcześniejszych umów między państwami, jednak pozostawiała
nierozstrzygnięte pewne kwestie wspólnej polityki. Chodziło m. in. o
sprawę następstwa tronu po bezpotomnej śmierci Zygmunta Augusta lub
kwestię wschodnią, która stanowiła oś polityki państwa litewskiego.
Nowo powstałe państwo było największe w Europie. Reprezentowało też
politykę mocarstwową w regionie. Stąd też powstało dążenie do
rozszerzenia unii polsko-litewskiej o państwo moskiewskie. (...)
2. Nowe narodowe święto Rosji -
Wypędzenie Polaków z
Moskwy
(http://www.lazarus.pl/archiwum.php?element=179)
(...) W Rosji ustanowiono nowe "święto" narodowe: Dzień Jedności
Narodowej - Dzień Oswobodzenia Moskwy "spod polskiego jarzma" w 1612
roku obchodzone 4 listopada. Co ciekawe nowe "święto" oficjalnie
zastąpiło obchodzone dotychczas 7 listopada narodowe "święto"
rewolucji bolszewickiej z 1917 roku!! (...)
Polacy na Kremlu, Tygodnik "Wprost", Nr 1 182 (31 lipca 2005)
Dzięki atrakcyjności polskiego modelu demokratycznego Dymitr
Samozwaniec 400 lat temu zasiadł na tronie carów.
Andrzej Nowak - Historyk, profesor UJ, redaktor naczelny "Arcanów"
Czterysta lat temu Polaków na Kremlu było wyjątkowo wielu. Była nawet
polska caryca - wojewodzianka sandomierska Maryna z rodu Mniszchów. W
lipcu mija czterechsetna rocznica wejścia na tron moskiewski jej
wybranka cara Dymitra, który przeszedł do historii z przydomkiem
Samozwaniec, a w świadomości kolejnych pokoleń Rosjan stał się
symbolem "polskiej intrygi". Lubimy wspominać tamten czas jako moment
wyjątkowego dynamizmu Rzeczypospolitej, jej zdolności do ekspansji
względem sąsiada. Rosjanie pamiętają go jako okres "wielkiej smuty",
zamętu, który miał zagrozić istnieniu nie tylko ich państwa, ale i
tożsamości historycznej Rosji. W jednym i drugim wypadku jest to
pamięć fałszywa. "Polska caryca" do Moskwy wybrała się uroczyście, z
orszakiem liczącym prawie 4 tys. osób. Ślub per procura Maryna zawarła
z Dymitrem wcześniej, w listopadzie 1605 r., na krakowskim Rynku w
obecności króla Zygmunta III Wazy. Wiosną 1606 r. podążała na
moskiewski tron. Polacy szli wraz z nią do Moskwy nie po to, by
podbijać, ale w ślubnym orszaku. Na koronację i zaślubiny Maryny z
carem biły dzwony wszystkich cerkwi stolicy. Na uczcie weselnej po
uroczystej koronacji, która odbyła się 8 maja w Uspienskim Soborze (do
dziś nie wiemy, czy Maryna odstąpiła od wiary katolickiej), car
wystąpił w stroju husarskim, caryca - w sukni kroju polskiego. (...)
Kilka dni później posłowie reprezentujący króla Zygmunta rozpoczęli z
carem rozmowy o "wiecznej lidze i wiecznej przyjaźni" między
Rzeczpospolitą a Moskwą. Projekt, który przedstawili, był w istocie
szkicem wstępu do nowej unii, takiej jak ta, która połączyła Polskę z
Litwą. Wymieńmy jego postanowienia. Wspólna polityka zagraniczna i
"wspólna obrona", wzajemne prawo poddanych obu stron do osiedlania się
i nabywania majątków w obu państwach oraz do zawierania małżeństw
mieszanych; dla kupców - swoboda handlu i przejazdu przez drugie
państwo; otwarcie możliwości budowania kościołów katolickich w Moskwie
(w Rzeczypospolitej "cerkwie ruskie są i kto chce, wolno każdemu
nabożeństwa ruskiego używać") i posyłania dzieci moskiewskich "na
naukę i oświecenie do szkół polskich i litewskich, gdzie się komu
będzie podobało" (tu wzajemności nie było - bo "nauki i oświecenia"
próżno było polsko-litewskim poddanym w Moskwie szukać). Znalazł się
zapis o ujednoliceniu "formy, ceny i wagi" mennicy (jakby wstęp do
wschodnioeuropejskiego "euro") i zapowiedź budowy wspólnej floty oraz
propozycja obioru wspólnego monarchy w przyszłości. Unia od Warty po
Jenisej? Nie. Dwa dni po inauguracji rozmów car Dymitr już nie żył, a
popiół z jego spalonych zwłok nabito w armatę i wystrzelono tam, skąd
przybył: na zachód. Wraz z Dymitrem zginęło prawie 500 polskich gości
jego wesela (Maryna cudem ocalała i z resztą Polaków została wzięta na
Kremlu pod straż). Nie było zgody - był ciąg dalszy "wielkiej smuty",
a potem "polska interwencja". Dlaczego? (...)
W Koronie tron stopniowo stawał się elekcyjny od wymarcia królewskiej
linii Piastów, dlatego udało się uniknąć kryzysu państwa, kiedy
zabrakło z kolei Jagiellonów. System współwładzy sejmujących stanów -
Rzeczypospolitej - sprawdzał się wówczas znakomicie, spajając Polskę i
Litwę w pełnym wolności eksperymencie ustrojowym. System ten sprawdzał
się tak dobrze, że kiedy pojawiła się perspektywa pustego tronu w
Moskwie, z którą od wieku toczyło państwo polsko-litewskie bój o
panowanie nad dziedzictwem Rusi Kijowskiej, polska strona wysunęła
inicjatywę zamknięcia konfliktu przez nową unię: tym razem z Moskwą.
Tak właśnie po raz pierwszy pojawili się Polacy na Kremlu. (Juz
wczesniej) - W 1600 r. stanęło w Moskwie poselstwo pod przewodnictwem
kanclerza litewskiego Lwa Sapiehy, który w orszaku 1200 osób przybył
złożyć Borysowi Godunowowi propozycję unii od Rzeczypospolitej -
niemal dokładnie taką, jaką sześć lat później powtórzyli posłowie
polscy Dymitrowi Samozwańcowi. (...)
Szansę poparcia pretensji Samozwańca do tronu w Moskwie jako okazji do
zyskania sojusznika w walce nie tylko z "Turkiem", ale i ze Szwecją (o
odzyskanie tronu dla siebie) dostrzegł sam król Zygmunt III Waza.
Odwieczną myśl o przeciągnięciu Moskwy na łono wiary katolickiej
połączyli z osobą pretendenta także jezuici i papież Paweł V. Z tym
błogosławieństwem i zgodą króla mógł Samozwaniec wyjść z
Rzeczypospolitej. (...) Wyprawa nie miałaby szans powodzenia, gdyby
nie zyskała masowego poparcia w Moskwie. I zyskała - w spiskujących
przeciw Godunowowi elitach bojarskich i w masach buntującej się
przeciw ciężarom ludności. Dzięki temu, a nie za sprawą "polskiej
intrygi", mógł Samozwaniec w dziewięć miesięcy od przekroczenia
granicy stanąć na Kremlu jako jego pan. (...) Na czele spisku, który
skończył się rzezią Polaków i zamordowaniem cara, stanął ród Szujskich.
To jego przedstawiciel Wasyl ubiegł Romanowów i ogłosił się władcą.
Zaraz też zaczęto tworzyć na potrzeby nowego cara czarną legendę
Samozwańca.
Polakom raz jeszcze dane było stanąć na Kremlu. Tym razem zbrojnie.
Skoro wcześniej bojarzy nie chcieli uznać dynastii zakładanej przez
Godunowa, jednego z nich, dlaczego teraz mieliby godzić się z nową,
Szujskiego? Szybko znalazł się drugi Samozwaniec i jego zwolennicy.
(...) Kiedy do akcji wkroczyła Rzeczpospolita zaniepokojona sojuszem
Moskwy ze Szwedami, bojarzy obalili Szujskiego i otworzyli bramy
Moskwy wojskom hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Nowy Samozwaniec (z
którym ponownie związała się Maryna) nie był już potrzebny. (...)
Podjęto rokowania zakończone umową o wstąpieniu na tron w Moskwie
królewicza Władysława, syna Zygmunta III. Polski car znalazł wśród
wielkich rodów bojarskich wielu ochoczych kolaborantów (z Romanowami
na czele). Jego ojciec król Zygmunt zachciał jednak korony
moskiewskiej dla siebie, odrzucając twardo warunek przyjęcia
prawosławia przy objęciu tronu. Tego duchowieństwo moskiewskie i lud
nie mogli zaakceptować. Wybuchło powstanie. Polska załoga na Kremlu
znalazła się w oblężeniu. Po dwóch latach, 7 listopada 1612 r.,
znużeni morderczym głodem Polacy musieli kapitulować. Rosjanie wybrali
ród panujący: Romanowów. (...) Walka elit moskiewskich o władzę na
Kremlu i wojna domowa w imperium została przedstawiona w końcu jako
bohaterska walka z najazdem polsko-jezuickim, którego celem było
zabranie duszy prawosławnej Rosji. Legendę utrwalił ojciec założyciel
nowożytnego nacjonalizmu rosyjskiego, historyk Mikołaj Karamzin. Do
rangi arcydzieł podniósł ją Aleksander Puszkin w "Borysie Godunowie"
(i Modest Musorgski, który Marynę, Samozwańca i jezuitów uwiecznił w
operze). Odkurzono ją na zlecenie Stalina u progu lat 30., by wrócić
do niej po 1991 r. Najpierw Jelcyn dekretem w 1995 r., a potem
putinowska Duma ustanowili dzień "wyrzucenia polskich interwentów z
Kremla" świętem narodowym Rosji, który ma zastąpić rocznicę rewolucji
bolszewickiej.
3.
WŁADYSŁAW IV (1595 -1648)
http://www.wladyslaw.edu.pl/historia/patron.php
Polityczny i wojskowy debiut Władysława nastąpił wcześnie. W 1609 roku
Rzeczpospolita wszczęła wojnę z Moskwą biorąc udział w tzw.
dymitriadach - czyli walkach o tron moskiewski. Zwycięstwo wojsk
polskich, dowodzonych przez Stanisława Żółkiewskiego, pod Kłuszynem,
zdobycie Moskwy, a wreszcie wzięcie do niewoli cara Wasyla Szujskiego,
otworzyło Polakom drogę do tronu. Bojarzy moskiewscy, próbując ratować
walące się państwo, ofiarowali koronę carów - małoletniemu synowi
polskiego króla. Koronę w imieniu Władysława przyjął Zygmunt III Waza,
który jako zażarty katolik był nie do przyjęcia dla Moskwy. W 1612
roku wybuchło jednak powstanie w Moskwie przeciw polskiej okupacji i
tron moskiewski zajął Michał Romanow - założyciel dynastii. Władysław
wyprawił się na czele armii, by ponownie zdobywać Moskwę, miał - jak
mówi jeden z obecnych w ekspedycji komisarzy - na sławę zarabiać, gębę
nadstawiać i najcięższe i najszkaradniejsze szramy odnieść. Polska
jednak, jak zwykle miała zbyt mało pieniędzy, by móc kontynuować
walkę, również Rosja była wyczerpana długim okresem kryzysu. W 1618
roku zawarto więc rozejm w Dywilinie.
Konfederacja Barska
(1768 - 1776)
(http://www.polonica.net/KonfederacjaBarska.htm):
Magdalena Chadaj - (...)Zarzut o spowodowaniu przez
Konfederację I Rozbioru jest wierutną bzdurą wygodną dla opcji
prorosyjskiej. Ten rozbiór został ustalony już 36 lat wcześniej, kiedy
to w r. 1732 Rosja, Prusy i Austria zawarły tzw. ,,Traktat trzech
czarnych orłów". Zobowiązały się one w nim do osadzenia na tronie
polskim po śmierci Augusta II "swojego" kandydata. (...) I swoje
przeprowadziły. Po zgodnej z prawem elekcji króla Stanisława
Leszczyńskiego natychmiast uruchomiły owe ,,wszystkie środki", a
wojska carskie przekroczyły granice Polski. (...) Nastąpiły pierwsze
polskie zesłania na Sybir. Był rok 1733. (...)
Piotr Szubarczyk, Nasz Dziennik, 04.03.2003 - "Już
w sierpniu 1768 roku, w pierwszym roku konfederacji, Rosjanie
rozpoczęli wywożenie schwytanych jeńców na Sybir. W roku 1771
ambasador Repnin szacował liczbę polskich zesłańców na ponad 14
tysięcy. Organizowano obozy w Warszawie, w Połonnem, na Litwie, i
gnano nieszczęśników etapami na Kijów, Smoleńsk, Orzeł, Tułę, do
Kazania. Nigdy się nie dowiemy, ilu zginęło.
Zachowały się relacje, podane przez profesora
Władysława Konopczyńskiego, m.in. w monografii "Konfederacja barska"
(1936-38), które budzą grozę. Kiedy w 1774 r. pozwolono powrócić do
Ojczyzny 2 tysiącom jeńców, więźniowie Tobolska upomnieli się o to
samo. Rosjanie postanowili ukarać "bunt".(...)
(...) Po klęsce tysiące (według szacunków około 5
000) uczestników i sympatyków konfederatów zostaje aresztowanych i
zesłanych na Sybir, znaczną liczbę wcielono przymusowo do armii
carskiej, pozostali schodzą do podziemi bądź jak Kazimierz Pułaski
udaje się na emigrację. Spośród pozostałych część konfederatów z Litwy
i Podlasia zatrzymuje się - za cichą aprobata władz austriackich w
Dębowcu i okolicy, chroniąc się u krewnych bądź żeniąc się i
osiedlając na stałe. To chyba nie przypadek, że właśnie w Dębowcu
powstaje w 1772 roku najstarsza polska gwardia narodowa, która pod
nazwą Gwardii Dębowieckiej pielęgnuje wartości narodowościowe i bierze
czynny udział w kolejnych powstaniach narodowych oraz w Legionach
Polskich podczas wojen napoleońskich.
Powstanie
Gwardii Dębowieckiej
(http://www.smdebowiec.pl/Gwardia.php)
Konfederacja,
jaka powstała w Barze na Podolu w 1768 r. przeciwko zaborczej Rosji,
była wielkim patriotycznym zrywem zdrowej części Narodu. Duchem jej
stał się ojciec Marek Jandowicz karmelita, a współtwórcami Krasińscy:
Adam biskup w Kamieniu Podolskim, Józef pisarz wielki koronny i jego
syn Kazimierz oraz rodzina Pułaskich. Król Stanisław August
Poniatowski omotany przez carycę Katarzynę i jej zauszników Repnina i
Drewicza, przy pomocy żołdactwa rosyjskiego zdobywa Bar i Berdyczów,
wywożąc ojca Marka w głąb Rosji. Konfederaci Barscy, wśród wielu
zwycięskich potyczek, wycofują się przez Mołdawię i Litwę do Korony i
Małopolski. Pułki moskiewskie w pogoni za nimi zalewają Polskę.
Nadzieją krótką dla Ojczyzny staje się fakt wypowiedzenia wojny Rosji
przez Turcję. Konfederaci walczą chlubnie z wojskami carskimi pod
Lwowem i Leskiem. Bronią się na zamku odrzykońskim zwanym "Kamieńcem"
w okolicach Krosna, w Samoklęskach, w Dębowcu a później w Krakowie,
Tyńcu, stawiając mocny opór w Częstochowie.
Jednak pod naporem trzech zaborców, którzy w 1772 r. dokonali
pierwszego rozbioru Polski, konfederacja schodzi do podziemi. Wielu
żołnierzy wraz z Kazimierzem Pułaskim udaje się na emigrację. Generał
Kazimierz Pułaski staje się bohaterem narodowym w Ameryce. Po rozbiciu
oddziałów, wielu konfederatów osiedliło się w Dębowcu i okolicy,
żeniąc się w miejscowych rodzinach. Stanowili oni grupę pobudzającą
patriotyczne uczucia narodowe i wyzwoleńcze. Oni też w 1772 r.
założyli Gwardię Dębowiecką jako organizację pielęgnującą te wartości,
chcąc też swoim życiem służyć Ojczyźnie w potrzebie.
Gwardia Dębowiecka na przełomie XVIII i XIX wieku liczyła około 60 -
80 osób, podzielonych na pododdziały na czele których stali
wachmistrze, całością dowodził rotmistrz. W skład oddziału wchodził
także dobosz, trębacz i noszący sztandar. Strój gwardzistów zmieniał
się w różnych epokach. W pewnym czasie noszono nawet kapelusze z
piórami na wzór węgierski. Do ostatnich czasów przed likwidacją, która
nastąpiła w 1939 r. noszono granatowy mundur z naramiennikami i
czerwonymi wyłogami, buty z cholewami i czapkę podobną do konfederatek
z czerwonego sukna i z czarnym obszyciem. Uzbrojenie oddziału
stanowiły szable z różnych epok, strzelby oraz moździerze. Strój
rotmistrza wyróżniał się bogatymi naramiennikami i bardziej ozdobną
konfederatką, a także pasem słuckim.
Gwardziści brali udział w powstaniu listopadowym 1831r. Emisariuszem
był ks. Karol Kotowicz miejscowy proboszcz, którego więziono w Jaśle w
marcu 1846 r. za przygotowanie zbrojnego oddziału. W czasie Wiosny
Ludów w 1848 r. wielu ochotników udało się na Węgry, aby tam walczyć
dla Ojczyzny. W czasie powstania styczniowego w 1863 r. zorganizowano
w Dębowcu ochotnicze grupy, które przedostały się do zaboru
rosyjskiego. Brało w nim udział 18 Gwardzistów, z których wielu
zginęło inni zostali zesłani na Sybir.
Gdy nastała stabilizacja polityczna w Galicji, Gwardia stała się
oddziałem reprezentacyjnym, uświetniającym różne uroczystości
religijno-patriotyczne, ubarwiające życie Dębowieckiej Parafii. W 1911
r. sprawiono nowe czapki, które zostały wykonane w Krakowie. Natomiast
po zakończeniu I wojny światowej, Gwardia otrzymała nowe mundury. A w
1922 r. dostała od wojska karabiny, szable i dwa moździerze. Ostatni
swój występ miała Gwardia 24 sierpnia 1939 r. podczas odpustu ku czci
św. Bartłomieja. Po wybuchu II wojny światowej w 1939 r. Gwardia
przestała istnieć. Chociaż mundury i broń były ukryte, jednak Niemcy
zabrali wszystko. Teraz gdy zbliża się 60 rocznica zlikwidowania
Gwardii, 650-lecie fundacji królewskiej Dębowca i 670 rocznica
istnienia pierwszego kościoła i Parafii, do której należał Dębowiec,
Zarzecze, Łazy Dębowieckie, Majscowa i niegdyś Glinik, Pan Bóg
pozwolił nam, aby Gwardia znów pojawiła się w historii naszego
Regionu. Niech będzie to znakiem historii pełnej klęsk i zwycięstw,
pisanej w blasku wiary i uczuć patriotycznych, ukochanej Polski
Ojczyzny naszej.
Pragnę złożyć serdeczne podziękowanie wszystkim Parafianom za ofiary
przeznaczone na renowację Gwardii, panu Marszałkowi Bogdanowi Rzońcy,
Starostwu Jasielskiemu oraz wszystkim sponsorom z Jasła i Krosna, a
także Panom, którzy chcą reprezentować Parafię i jej piękną tradycję
nosząc mundur gwardyjski jako znak służby Bogu i Ojczyźnie.
Przygotowali: Waldemar J Wajszczuk & Paweł Stefaniuk
2000-2012 e-mail: wwajszczuk@comcast.net
|
|
| |
|
|
|
|